Scenka rodzajowa w supermarkecie……
W kasie siedzi młoda dziewczyna, ewidentnie przybyszka z za naszej wschodniej granicy. Czasem trzeba coś powtórzyć, czasem wspomóc się gestem. Obsługa idzie jej sprawnie, tylko czasem w komunikacji coś zgrzyta. Dziewczyna przeprasza, jak z czymś ma problemy. Zasadniczo przez Jej braki w języku „straciłem” może minutę. Wyszedł bym i zapomniał.
Gdyby nie zażywny pan któremu się wyjątkowo śpieszyło. Jeszcze nie skończyłem się pakować jak pan wyładował swój koszyczek na taśmę. Pierwszym produktem okazały się jakieś owoce na których zabrakło nalepki. Panienka zwraca facetowi uwagę łamaną polszczyzną, a koleś do Niej, żeby „gadała wyraźniej”. Dziewczyna powtarza prośbą na co koleś reaguje podniesionym głosem, że jak chce pracować w Polsce to powinna nauczyć się języka.
Żeby nie było, ja dziewczynę zrozumiałem od razu, podejrzewam że każdy z Was też. Popierniczyła gramatykę i wyszło jej typowe „Kali jeść jabko”. Mi się już kończy miejsce w wózku a koleś się rozkręca. Powiem szczerze, że przy „ruskich co mogli by wyp….” Nie wytrzymałem i zapytałem czy mógłby sobie dać na wstrzymanie. Wtedy usłyszałem parę ciepłych słów o sobie z których chyba najbardziej zapadły mi w pamięć „piep… komunista”, „miłośnik ruskich” i fakt, że mam się nie wypier… z tego kraju razem z tą…..
Ponieważ gościu zbytnio się nie hamował to pojawiła wkrótce nasza scenka zaczęła zwracać uwagę reszty ludzi przy kasach, a w ramach odsieczy przybyło dwu smętnych młodzieńców z ochrony. Dziewczyna czerwona, facet czerwony, ja z browarem w ręce ( pakowałem .. nie piłem ) a ochrona uzbrojona w krótkofalówki.
Taka scenka do malarstwa batalitystycznego
Pan chyba poczuł się dodatkowo znieważony brakiem tłumów bijących brawo, pobulgotał pod nosem, przepchnął się koło mnie i poszedł w cholerę. Dziewczyna bez słowa wstała i zaczęła sprzątać produkty furiata, klienci odwrócili wzrok, a jeden z ochroniarzy przechodząc koło mnie rzucił „Pan się nie przejmuje, Oni ciągle tak tu mają”.
I powiem szczerze w tym momencie zrobiło mi się naprawdę przykro i żal.
Kiedyś mieliśmy opinie otwartego i serdecznego narodu. Kiedyś takie sceny powodowały reakcję. Teraz co najwyżej wywołują wzruszenie ramion lub odwrócenie wzroku. A jeszcze stwierdzenie, że normą jest takie zachowanie ,bo ktoś używa języka który się nam źle kojarzy….. po prostu żenada. Teraz wystarczy nam nawpychać w łby stereotypów, ponabijać głowy bajkami o „prawdziwej Polsce”, wskazać wroga i wylewa się z nas żółć i jad. Jak tak dalej pójdzie to temu miłującemu Boga narodowi zaraz skończą się wrogowie do wytykania palcem. Dekadencki zachód, imperialistyczny wschód, chore LGBT, cwane żydo-komuniści, ateiści, lewacy oraz oczywiście elita i myślące nie po katolicku kobiety.
Nam już żadni islamscy terroryści nie są potrzebni, terroryzujemy się sami, wyszukując wrogów wśród wszystkich co mówią i myślą inaczej.