Są takie dni kiedy nie powinno wychodzić się z domu…

Jak by się człowiek nie napinał, wszystko idzie na odwrót. Coś, co wydawało się załatwione, sypie się jak domek z kart, a w głowie rośnie pustka w której znikają wszystkie pozytywne myśli.
Jak byłeś młodszy wsiadałeś w dowolny środek komunikacji dalekobieżnej i robiłeś reset. Usiąść nad brzegiem morza, pójść w Bieszczady lub obejrzeć wschód słońca nad jeziorami mazurskimi. Zerwać na chwilę z rzeczywistością i wrócić z powrotem sobą. Teraz wracasz do domu i starasz się dotrwać do końca dnia nie sprzedając złej karmy innym. Bo jutro trzeba (….iść do pracy, coś załatwić….)
Kiedyś było jakoś prościej i łatwiej. Patrzy się na dzieciaki, które tak koniecznie chcą być dorosłymi … i tak cholernie im się zazdrości, że nie są. Można było być nieodpowiedzialnym, mieć głupie pomysły i nie myśleć o otaczającym świecie. No niby nadal można, tylko konsekwencje robią się co nieco większe.
No dobra… koniec narzekania, trzeba popracować. Mam nadzieje, że nic nie spieprzę…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *