Paczkomaty InPost

Wczoraj wieczorem brałem udział w małej epopei. Odbierałem paczkę z paczkomatu. Brzmi prosto, łatwo i przyjemnie, lecz niestety nie do końca tak było. SMS o 18.30 że do 20 paczka czeka w samochodzie wprowadził ciut zamieszania, ale co tam. Niestety paczkę musze odebrać jak najszybciej, bo w środku roślinki, więc wsiadam i jadę pod paczkomat. Na miejscu lekki szok. Kolejeczka jak za czasów PRLu zakręca malowniczo po parkingu. Po grzecznej wymianie uprzejmości mam czas żeby policzyć… no nie jest źle, jestem dwudziesty trzeci. Czas mija sobie gdzieś z boku, nowe znajomości się zawiązuje a panowie z furgonetki walczą z tematem. Totalnie po ciemku przyświecając sobie latarkami próbują odnaleźć nasze przesyłki. Walka jest nierówna, bo przesyłek jest wiele, ich tylko dwu a główną formą identyfikacji przesyłki jest miniaturowy ciąg cyferek, co w dość naturalny sposób utrudnia zadanie.  Po 30 minutach moja kolej, ciut się obawiam czy moi nowi znajomi z kolejki mnie nie ugryzą jak mówię, że mam do odbioru trzy przesyłki, ale wszyscy przyjmują to ze zrozumieniem i uśmiechem …. No tak, święta….
PS. Tej najbardziej oczekiwanej przesyłki nie było. Zapomniałem sprawdzić, które paczki przyjechały…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *