Stacja benzynowa – czyli Neste wróć…..

W starych złych czasach, istniała w Polsce chyba skandynawska sieć stacji Neste ( nie mylić z firma od chrupek i innych produktów śniadaniowych ). Stacje były o tyle specyficzne, że w 100% samoobsługowe. Nie chodzi tu o to, że samemu się nalewało paliwo – bo to raczej mało odkrywcze, ale o to, że na stacji nie było nikogo z obsługi. Dystrybutory były wyposażone w czytniki, i wpłatomaty dzięki którym samodzielnie płaciliśmy za paliwo.

Niestety, sieć Neste wycofała się z naszego rynku i te piękne czasy minęły.

Przypomniało mi się to z okazji ostatniego wypadu nad morze, podczas którego musiałem skorzystać z jednej ze stacji benzynowych. Ponieważ stwierdziłem że na trasę naleje sobie paliwka ciut lepszej jakości, podjechałem do jednej z „markowych” stacji co mam w okolicy. Pierwszy w kolejce do zatankowania czekam aż którykolwiek z samochodów odjedzie z pod dystrybutora.

Czekam.

Czekam.

Czekam.

Zaczyna mnie pomału szlag trafiać, jak w końcu los się zlitował i wychodzi młody człowiek. W ręku faktura i siatka z zakupami. Zakupy oczywiście do bagażnika, fakturka pieczołowicie złożona do schowka, potem się umościć i wreszcie rusza zwalniając dystrybutor.

Podjechałem, zatankowałem się ( pełen bak więc chwilę to trwało ), a samochody nadal w tym samym składzie stoją jak stały. Sześć dystrybutorów zajętych. Wchodzę do budynku stacji i wszystko staje się jasne.

Jedna osoba pije kawę przy stoliczku

Kolejna osoba czeka na posiłek który szykuje mu kasjer

Następna osoba czeka na kasjera

Przedostatnia rozgląda się po sklepiku i gada przez telefon

Ostatniej nie znalazłem …..

Przypominam, samochody stoją pod dystrybutorami. Może dla dopełnienia obrazu powiem, że stacja znajduje się w okolicy sporego centrum handlowego. No nic … facet czekający na kasjera załatwiony ja też….. dwa dystrybutory uwolnione. Pozostałe nadal robią za miejsca parkingowe.

W drodze powrotnej stwierdziłem, że również się zatankuje bo nie lubię jeździć na styk. Tym razem pusta stacja benzynowa, więc liczę, że temat załatwię szybciutko. Tankowanie … kasa….

– dystrybutor numer 6, tylko zapłacić
– oczywiście …. czy zbiera pan punkty ?
– nie
– a może chce Pan wyrobić sobie naszą kartę lojalnościową ?
– nie, dziękuję
– Czy może kawy lub hot doga ?
– ?? nie dziękuję.
– mamy płyn do spryskiwaczy w promocyjnej cenie
– nie dziękuję.
– faktura ?
– nie, za potwierdzenie też dziękuję.
– proszę potwierdzenie
– ……..

Ja wiem, oni maja obowiązek, procedury itp. Ale wydaje się, że jeśli klient na wstępnie mówi że tylko chce zapłacić, to raczej na pytanie czy chce kawę nie dozna oświecenia. Kolejna sprawa że mówienie o płynie do spryskiwaczy, że jest w promocji jest nieco absurdalne…. biorąc pod uwagę, że stałem koło kartki A4 z napisem „Dziś promocja na płyn do spryskiwaczy”.

No dobra, pewnie się czepiam. Zapewne nadrzędnym celem istnienia stacji benzynowych jest robienie w nich zakupów na tydzień, a sprzedawca powinien być gotów na przeprowadzenie dysputy filozoficznej o potrzebie zamiany nastawienia w zakresie zakupu HotDoga.

Tak samo jak normalne jest, że jeśli się zatankowałem i idę na zakupy do sklepu to koniecznie musze blokować dystrybutor a nie mogę podjechać do miejsca przed samym budynkiem stacji ( choć tu jest akurat troszkę logiki, dopóki się nie zapłaci dystrybutor i tak jest zablokowany ) Naprawdę, szkoda mi takich czasów, w których podjeżdżało się na staję, tankowało, płaciło i jechało. Bez wysłuchiwania litanii tego co mógłbym chcieć i czekania na decyzje czy jeden klientów chce mieć kawę z mlekiem czy bez.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *