Ekshibicjonizm– tym razem w wersji świadomej

Pisałem o tym co z nami wyrabiają serwisy potentatów systemów ułatwiających nam życie, natomiast równie ciekawie jest obserwować jak bardzo sami jesteśmy chętni by te informacje dawać całemu światu za darmo.

Czasem wręcz w sposób nieco infantylny narzucając się z tym wszystkim w okolicy.

Żeby nie było, w pewien sposób jestem tego najlepszym przykładem.

Mógłbym oczywiście gwałtownie zaprzeczać, wypisywać Bóg wie jakie prawdy objawione czy tłumaczenia, ale ….. Cóż, skoro jestem dorosłym, na dodatek wychowanym w specyficzny sposób facetem, to raczej nie ma co ściemniać i oszukiwać wszystkich w około.

Ten kop endorfinek jak ktoś mnie zauważy, da lajka, albo skomentuje tak fajnie rozchodzi się po kręgosłupie. Podejrzewam, że u wielu osób to główny powód istnienia w sieci. Chęć by ktoś Cię zauważył, docenił czy wszedł w dialog. W „realnym” świecie jest o to coraz trudniej, a w tym wirtualnym ?

Łatwo zdobywamy znajomych, w łatwy sposób docieramy do nich ze swoimi treściami i liczymy na szybki odzew. Czasem ciut się napocimy ( jak Wasz niżej podpisany ) czasem zrobimy szybkie zdjęcie. Czasem pomyślimy nad tym co robimy, a czasem powoduje nami sytuacja, nastrój lub emocje które nami zawładną.

Przypomina to troszkę taki monstrualny HydePark w którym każdy się prezentuje i poddaje ocenie innych.

No i tu zaczyna się ciut problemów.

To, że tak łatwo idzie nam umieszczanie wszelkiego rodzaju treści, może spowodować pewne problemy dla nas ….. lub dla osób z nami powiązanymi. I nie mówię tu o szykanowaniu kogokolwiek, czy rozpowszechnianiu sekretów.

Bo z jednej strony udzielamy informacji o sobie, które w specyficznych sytuacjach mogą spowodować dla nas negatywne konsekwencje, a z drugiej zupełnie niechcący możemy takie informacje opublikować o innej osobie. Z paru szkoleń i warsztatów o bezpieczeństwie można przytoczyć przykłady o ujawnieniu przekonań politycznych lub preferencji seksualnych poprzez przedstawienie osoby w konkretnych sytuacjach lub miejscach i to w sytuacji gdy nie ma się nic złego na myśli. To może być wspólne zdjęcie z imprezy, marszu czy przedstawienie kogoś w konkretnej sytuacji. Co ciekawe spece od bezpieki dawali przykłady gdy po tym jak ktoś opublikował informacje z wspaniałej wycieczki zagranicznej, łupem przestępców padał samochód lub zawartość mieszkania osoby chwalącej się tym faktem.

Nie mniej słynne były przypadki osób które chwaliły się swoją kartą kredytową upubliczniając jej numer CV ( i potem cholernie zdziwione, że kasa z konta wyparowała ) czy pokazując swój nowy dowód osobisty z danymi osobowymi.

Zresztą ( choć to dużo mniej widowiskowe ) mi osobiście są znane przypadki gdy korzystając z wiedzy upublicznionej przez osobę, chcieli skorzystać przestępcy podszywając się pod nią przed znajomymi w celu wyłudzenia pieniędzy.

Tak często słyszę pytanie, czemu na moim profilu nie znajdzie się informacji o moim stanie cywilnym, członkach rodziny lub czemu informacje o których piszę dotyczą wyłącznie mnie.

Bo widzicie, wychodzę z założenia, że za przeproszeniem ( i bez obrazy ) to nie jest sprawa Internetu.

Na moim profilu nie znajdziecie zdjęć ze znajomymi, relacji z imprez z opisem wygłupów wszystkich członków, czy wynurzeń o zachowaniu konkretnej osoby.

Bo te osoby mogły by sobie tego nie życzyć.

Teraz lub w przyszłości, mogło by to stanowić dla tej osoby informację będącej dla niej w jakiś sposób obciążającą. I nie wnikam czemu.

Dlatego z jednej strony … tak publikuje informacje które wykraczają poza utarte schematy, z drugiej nie dowiecie się ode mnie niczego o innych. I nie dla tego, że się tego wstydzę, czy cos ukrywam, po prostu jestem w stanie sobie wyobrazić sytuację gdy naraża to kogoś w moim najbliższym otoczeniu na jakąś formę niebezpieczeństwa.

Piszę mając świadomość, że może te informacje wykorzysta przeciwko mnie, może kiedyś będą dla mnie obciążeniem. Natomiast nie dopuszczę do sytuacji by bazując na tym co pisze ktoś mógł zostać poszkodowany.

Już raz czy dwa słyszałem pytanie, czy się nie boję, że może mieć to wpływ na moja pracę, czy przyszłość. Cóż … nie wydaje mi się bym miał jakieś ekstremistyczne poglądy polityczne czy społeczne. Tak sobie myślę, że w czasach gdy mamy podobno wolność wypowiedzi nie głoszę nic czego pracodawca mógłby się wstydzić, poza tym jakoś liczę w instytucje zwracania uwagi jeśli normy te przekroczę.

Faktem jest, że staram się omijać tematy dotyczące mojego miejsca pracy, gdyż z jednej strony mógłbym być stronniczy z drugiej nie jestem nikim na tyle ważnym by czymkolwiek się chwalić lub cokolwiek ganić.

I tak wracamy do tematyki świadomego ekshibicjonizmu w Internecie, który, moim zdaniem zasadniczo nie jest niczym strasznym. Dopóki za chęcią udostępnienia jakiejś informacji idzie choć minimalna myśl o konsekwencjach jej udostępnienia.

Bo tak na  prawdę, to wspaniałe, że możemy się dzielić ze światem swoimi radościami czy smutkiem. Cieszyć się chwilą z ludźmi z drugiego końca świata, wymieniać uwagami z osobami z innych kultur czy kręgów społecznych. Być członkami tej wspaniałej „globalnej wioski”.

Trzeba tylko pamiętać, że w tej wiosce roi się od osób o zdecydowanie mniej pozytywnym podejściu niż my.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *