Prywatność w sieci, czyli jak stałem się wałem.

Tak byłem nieelegancki i nieczuły. Tak powiedziałem NIE kobiecie. Tak prawdopodobnie zostałem zaszufladkowany jako głupi formalista i stary głupi dziad.

Niech tak będzie, dziewczyna nie pierwsza i zapewne nie ostatnia będzie o mnie inne zdanie niż ja sam o sobie ( wiecie, znacie, wzór ideałów wszelakich ). A numer zaczął się od dwu zdjęć i zbiegu okoliczności.

Wracam do imprezy na którą się wkręciłem i mile wspominam – Biegu Chomiczówki. Jak zapewne pamiętacie opublikowałem wtedy zdjęcia z lotu ptaka biegaczy. Takie same zdjęcia opublikowałem na swoim niepowtarzalnym i wspaniałym Instagramie. I zaczynamy zbieg okoliczności. Na biegu latałem nie tylko ja. Zapewne zatrudniony profesjonalny fotograf też strzelił parę ujęć zanim złapał się za aparat. Ujęć podobnych do moich w swej idei ( chciałbym wierzyć, że to moja profesjonalna dusza się odezwała a nie zbieg okoliczności ). Ja swoje zdjęcia opublikowałem wyłącznie na stronie Biegu, natomiast zdjęcia fotografa pojawiły się na fanpage Biegu na FB.

Powiem szczerze, że ciut nie rozumiem dlaczego pewna młoda dama znalazła mnie na Instagramie, a nie oficjalne treści na FB, ale na pewno wynikało to z wspominanej przeze mnie wspaniałości mojego konta na Instagramie. W każdym razie dama ta widząc podobne ujęcia, dodała dwa do dwu i wyszło, że jestem właścicielem wszystkich zdjęć z biegu.

I pomijam tu fakt, że jeśli bym opędzlował tyle zdjęć z całej trasy to ci wszyscy biegacze byli by przy mnie pikusie, bo ta trasę to bym musiał ogarniać w parę minut na okrążenie, ale to już szczegół. Bo potem doszło do meritum.

Chodziło o to bym udostępnił Jej wszystkie zdjęcia na których jest w oryginale. Czyli pełen wymiar i bez znaków wodnych. I niestety trafiła na ścianę. Usłyszała nie. Usłyszała, że nie jestem dysponentem zdjęć ludzi którzy uczestniczyli w biegu. Że jeśli chce to może ponegocjować z przemiłym kolega który jest organizatorem biegu, ale ode mnie nic nie dostanie. Nie pomogło że podała numer startowy, że na profilu Instagramowym wizerunek się zgadzał.

Może zachowałem się jak muł pancerny, ale fotek nie dostała.

Foszek i wywalenie z listy obserwowanych zapewne miał mi staremu piernikowi dopiec  ale jakoś tak .. spłynęło.

Z jednej strony rozumiem, zniesmaczenie dziewczyny która przecież nic zdrożnego nie chciała, i na pierwszy rzut oka zachowałem się jak tytułowy wał, ale na chwilę pomyślmy o drugiej części tytułu artykułu.

Ja nie powiedziałem Jej, że tych zdjęć nie dostanie. Ja poprosiłem by oficjalnie odezwała się do osoby która ma możliwość ta osobę zweryfikować, i co najważniejsze jest właścicielem zdjęć. A raczej wizerunków osób na tych zdjęciach. Bo o ile uczestnicy biegu wyrazili zgodę, że będą fotografowani a ich wizerunek będzie mógł wykorzystać Bieg Chomiczówki to ( jak ostatnio sprawdzałem ) ja nie mam na imię ani Bieg, a i Chomiczówka ze mnie kiepska. I nie widzę żadnego problemu by dziewczę swoje zdjęcia dostało, ba usiądę i wyszukam jej te zdjęcia, natomiast dopiero PO TYM jak poprosi mnie o to ktoś, kto potwierdzi, że Ona to Ona.

Bo z jednej strony niby nic.. zdjęcia z biegu… Z drugiej w chwili obecnej .. dajcie mi swoje dobre zdjęcie, to sami się zdziwicie co da się z nim zrobić. Jeśli ktoś miałby ochotę zrobić Wam sporo kłopotów i miałby dostęp do paru Waszych dobrych zdjęć mógłby być … ehm kreatywny.

Kolejne .. no przecież zdjęcia leżą u mnie na dysku, ja je zrobiłem więc mogę z nimi robić co chcę. No nic bardziej mylnego. Może stosuje nadinterpretację ale nie w tej sytuacji. Faktycznie, gdy ujęcie obejmuje jakąś nazwijmy to „scenę” w której pojawiają się postacie, ale nie są one głównym obiektem zdjęcia, to mogę umieszczać w sieci i dysponować nimi do woli. Natomiast tutaj są zdjęcia „portretowe” ludzi. Ok.. już parę razy przyznawałem się, że mistrzem portretu nie jestem bo nigdy nie miałem okazji się realizować w tym kierunku, ale nawet w moim wykonaniu da się rozpoznać postacie na zdjęciach. Zawierają wizerunki uczestników biegu. Wizerunki osób uśmiechniętych ale również czerwonych na twarzy i ledwo żywych. Ujęcia w których osoby wypadły korzystnie i nie.

I moje prywatne podejście do życia mówi , że chociaż ja tych osób nie znam ( kurde .. choćbym zebrał Instagram i FB to połowy uczestników biegu bym nie zebrał ) to będę chronił ich wizerunek przed upublicznieniem.

I możecie się czepiać, że gdzie mowa o upublicznieniu, skoro te same zdjęcia są na stronie biegu i na FB – czyli są publicznie dostępne dla wszystkich co szukają biegu… Ale tu właśnie jest kluczowa sprawa, Ci ludzie się zgodzili że w tych miejscach ich zdjęcia się mogą pojawić…… a nie na prywatnej galerii jakiegoś smętnego fotografa z nadczynnością palca na spuście.

I możecie się ze mnie śmiać.

Ale dla mnie to jest jedna z tych rzeczy o których trzeba pamiętać. Fajnie że zrobiłeś super zdjęcie nieznajomego…. Ale przed upublicznieniem jego wizerunku na swoim profilu, stronie, czy czymkolwiek co jest dostępne dla innych, upewnij się, że ten ktoś się na to zgadza.

Zdjęcie z imprezy na którym znajomy / znajoma zalicza zgon ? No wygląda zajebiście, można się pośmiać i powspominać. Pytanie czy osoba na zdjęciu nie będzie czuł się skrępowana swoim wizerunkiem na tym zdjęciu.

Zdjęcie naszego kochanego brzdąca w absurdalnym ubranku lub sytuacji ? Hmmm ile razy czuliście się zażenowani jak rodzice wyciągali zdjęcia z Waszej młodości i z kimś oglądali zdjęcia komentując waszego pierwszego guza na czole ?

Niby nic. Zdjęcie. Biegnąca grupa osób.

Ale przyznaję się, że nie miałem szansy pobiec za nimi i się zapytać czy nie będą mieli nic przeciwko temu, że się nimi pochwalę na Instagramie i skorzystam z ich wysportowanych sylwetek by promować swój obiektyw ( dziwnie to zabrzmiało jak stawia się to w takim świetle prawda? ). Za szybcy byli i pobiegli.

Ale jak by co, zawsze wiedzą dla kogo te zdjęcia były robione. Wiedzą kto jest ich właścicielem. Tym bardziej, że byłem tam prawie oficjalnie.

A ja będę nadal głupim wałem który tych zdjęć nie przekaże.

Trudno, przeżyje, że dziewczyna nie będzie mi wdzięczna. Że ewentualny splendor pójdzie na organizatora Biegu. Ja Jej tych zdjęć nie przekażę……. Bo wiecie, tak naprawdę nie wiem kto siedzi po drugiej stronie monitora.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *