No cóż.. porażka…..
Projekt przerobić Kędzierskiego na ciacho uważam za nieudany i zamknięty oficjalnie.
Więcej ruchu, mniej niezdrowego żarcia i inne tego typu porady zaowocowało że moja poczciwa towarzyszka porażki ( waga ) stęknęła jeszcze ciężej i padła ( baterie jej padły .. ale uznaje to za omen )
Znaczy uznaje że świat mi oznajmia że mam być ciut… trochę…. no dobrze .. SPORO za ciężki. Cóż pozostaje wziąć to na klatę i iść po browar do lodówki