Chyba się nie opłacam

Odbyłem dziś mocno specyficzną rozmowę ze znajomym z którym od wielu lat się nie widziałem. Dziwnie się poczułem, w momencie gdy kolega zaczął się interesować się „ile na tym zarabiam”. I nie chodziło o moja pracę tylko o to czym Was męczę co pewien okres czasu. O zdjęcia, o wisiorki, drona. Moja odpowiedź, że nic .. że kiedyś próbowałem na żywicy ale raczej by ograniczyć koszty i sprawić przyjemność znajomym, a nie by mieć z ego „zysk” spotkała się z pytaniem „to po co to robisz?”.

Wiecie, troszkę nie potrafiłem odpowiedzieć na tak zadane pytanie. Że niby chce się pochwalić że coś umiem zrobić, że sprawić przyjemność widokiem który komuś się spodoba…. To wszystko faktycznie mało, by wskazać sens na ponoszenie kosztów związanych z danym „hobby”. Do tej pory dla mnie wartością samą w sobie była satysfakcja z wykonywanej czynności. Ale w miarę naszej rozmowy, zacząłem rozumieć, że dla wielu ludzi takie podejście faktycznie nic nie znaczy. Satysfakcja nie jest czymś wymiernym, coś za co można wyjechać na wczasy lub kupić nowy zegarek. Drugim zarzutem który usłyszałem jest, że „oddaję” swoją „pracę” wrzucając to tak po prostu w sieć, a nie sprzedając tego za pomocą jakiś rozwiązań biznesowych. Że mógłbym trochę pomyśleć i może coś bym z tego miał… Wprawdzie ostatnim elementem krytyki, było stwierdzenie że może i się staram ale do poziomu „pro” sporo mi brakuje, wiec kolega zastanawiał się czemu sobie jeszcze tego nie darowałem.

Nie chciał bym żeby to źle zabrzmiało bo kolega raczej rozbierał moje przyjemnostki z życzliwością, ale poczułem się mocno dziwnie. Czy naprawdę dożyliśmy takich czasów, że wszystko musi mieć sens ? Że nie ma już miejsca dla czynności z gruntu nieopłacalnych, częściowo bezsensownych i niekoniecznie zgodnych ze stereotypem ?

Zeszły tydzień był dla mnie cholernie ciężki. Może dopadła mnie ta wirusowa depresja, może zmęczenie, może po prostu chwila słabości. Popełniłem parę kretyńskich błędów, których nie popełniałem od bardzo wielu lat, myliłem się w rzeczach w których wydawało mi się, że jestem niezły. Ale chyba ta dzisiejsza rozmowa ostatecznie spowodowała chęć do ucieczki. Takiej ucieczki na końcu której jest pusta łąka, cisza i spokój.

Kiedyś wydawało mi się, że wiem jak działa ten świat i go rozumiem. Teraz coraz bardziej wydaje mi się, że jednak nie. Chociaż może inaczej. Może teraz coraz bardziej widzę, że to co traktowałem jako pomyłkę w ocenie ludzi, było odwracaniem wzroku niewygodnych faktów.

Czas wracać do swoich nieprofesjonalnych zdjęć. Były trzy wspaniałe dni kiedy coś udało mi się zrobić i czas wreszcie je posegregować. Jutro może wyciągnę troszkę nieobrobionej do końca żywicy. Raczej nigdy nikt mnie nie nazwie profesjonalistą, i nie zbije na tym majątku, ale nadal lubię to robić, i nie zmieni tego żaden rachunek zysków i strat. Fakt, że może za bardzo narzucam się tym co robię wszystkim w okolicy, ale cóż.. jak by co gdzieś tam w FB jest klawisz „Ignore”.

Wszystkim dążącym do sukcesu, życzę szczęścia. Super, że działacie zgodnie z tymi sloganami, że jedyną formą spełnienia jest dążenie do doskonałości w jakimś aspekcie. Zdobywanie szczytów, doprowadzanie do perfekcji i ciężka praca nad sobą. Szczerze Was podziwiam. Ale pozwolicie, że ja zostanę przy swoim. Zlepie sobie średnioładny model, wykonam średnioładne zdjęcie czy wisiorek, czy prawie nie zafałszuje grając na gitarze. Wiecie? Czasem to fajne zrobić coś może nie idealnego, ale tak egoistycznie miłego dla siebie. Że czasem to pokazuje, może faktycznie się narzucam ( no dobra.. gitarą się nie narzucam bo mam odrobinę samokrytyki ) no kurczę, nawet mogę przeprosić. Ale nikt nigdy nie zmusi mnie do tego bym kalkulował czy moje zainteresowania się opłacają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *