Przyjaźń

Powiem wprost, tekst będzie dołujący. Może to jesień, może nawarstwienie tego wszystkiego co nas otacza, może sam temat jest niezbyt wesoły choć powinien raczej budzić pozytywne uczucia…

Ostatnio w wyniku dziwacznego splotu okoliczności trafiłem na miejsce w którym pewien wybitny specjalista od rozwoju osobistego ( nie mylić z trenerem personalnym bo ten ponoć tylko od sylwetki ) rozwodził się nad pojęciem przyjaźni i znajomości. Nie powiem, widać, że był przygotowany do tematu, mówił jasno, składnie i …. wydawał się wierzyć w to co mówi. Wiarą tą ( sądząc po liczniku ) zarażał setki tysięcy osób w sieci, rozpowszechniając tezy które mną osobiście wstrząsnęły…

Generalnie rzecz biorąc, teza przewodnia było stwierdzenie, że znajomości i przyjaźń, jako relacja międzyludzka stały się przestarzałe. Nie jako słowa i sposób powiązań, tylko jako czysta relacja emocjonalna.

Po prostu, nie ma na nią czasu. Nie w świecie gdzie mamy portale społecznościowe, komunikatory i miejsca typu TikTok i Tweeter. Nie w świecie w którym, jeśli chcemy, możemy mieć tysiące znajomości, a relacje nawiązywać niezależnie od geografii czy statusu. Gdzie nie więzi nas język, polityka czy wiara.
Po co mamy utrzymywać głębszą więź międzyludzką, starać się i męczyć się z drugą osobą, skoro możemy szybciej nawiązać w międzyczasie parę kontaktów mniej nas obciążających czasowo. Co więcej, nie utrzymując głębszych relacji dbamy o siebie, nie przejmujemy bagażu emocjonalnego związanego z druga stroną i nie musimy się troszczyć o druga stronę na żadnym poziomie.

Przyjaźń i znajomość wg tego człowieka ma sens tylko w jednym przypadku.

W przypadku gdy się opłaca.

I tak, warto mieć „przyjaciela” w osobie która rokuje na przyszłość. Gdy można na niej zbudować plany na przyszłość, lub uzyskać długofalowy efekt. Gdy będzie to rokujący polityk, sportowiec lub osoba kręcąca się przy dużych pieniądzach ( na przykład ktoś z bogatej rodziny ). Takie osoby należy pilnować i być przy nich. Zapewniać stale o swoim zainteresowaniu i je wspierać poprzez przyklaskiwanie ich pomysłom i próbie korygowania oczywistych błędów. Taka dbałość o „przyjaźń” powinna się opłacać, może niekoniecznie w rozliczeniu krótkoterminowym, po prostu ma być potencjalnie przydatna.

Czym innym jest znajomość. W ocenie tego człowieka, znajomych należy mieć jak najwięcej. Przy czym znajomym jest dowolny kontakt, którego można prosić o przysługę. Drobną, mało zobowiązującą, szybką i nie powodującą stałych relacji. Skoro pracujesz w tym miejscu czy mógłbyś mi poradzić, jak masz dostęp to mi załatw, jeśli Ci nie jest potrzebne to mi odstąp. Takie proste, życiowe błahostki. Im więcej takich znajomych, tył łatwiej nam „załatwić” sobie dowolną rzecz w naszym otoczeniu. Im szersza i bardziej egzotyczna ich gama, tym ciekawsze rzeczy możemy sobie ułatwić. W prosty wpis wrzucony na ogół lub spersonalizowana wiadomość do konkretnej osoby.

Obejrzałem film od początku do końca, w paru miejscach musiałem posłuchać dwa razy, by zmierzyć się z ideą prezentowana w materiale i cos do mnie dotarło.

To nie tak, że koleś gadał bzdury, nie tak, że narzucał swoja wizję wykorzystywania ludzi w celu maksymalizacji zysku ze świata.

On do ciężkiej cholery OPISYWAŁ świat który nas otacza. Opisywał jak ten świat widzi mnóstwo ludzi którzy wokół Ciebie i mnie istnieją.

Nie chce mówić, że otworzył mi oczy na relacje między ludzkie które obecnie są czymś innym niż ja bym się spodziewał, bardziej to, że spowodował, iż zupełnie inaczej zacząłem patrzeć na pewne sytuacje i relacje które mnie otaczają, oraz na to …..

Jakie są oczekiwania i obawy przy wchodzeniu w jakiekolwiek głębsze relacje międzyludzkie.
Jeżeli przyjmiemy, że każda osoba z którą mamy kontakt, zostanie przeze mnie sklasyfikowana przez pryzmat przyszłego zysku, a co ważniejsze w tle pojawi się pytanie czego ta osoba oczekuje ode mnie, to zaczyna nam się pojawiać dość ponura wizja człowieczeństwa.

Człowieczeństwa w którym rola drugiej osoby zaczyna być degradowana do „zysku”.

W którym płytkie i szybkie znajomości, są formą ucieczki przed „stratą” lub wykorzystaniem. W którym coraz trudniej myśleć o stałym związku płynącym nie z merkantylizmu, ale z tego co tkwi w nas głęboko. Z uczuć.

Zaczynamy rozumieć podejście celebrytów, co związkami tapetują Instagramy i Facebooki, polityków co przylepiają się do silniejszych od siebie żerując na popularności otoczenia oraz finansistów co dla poprawienia rentowności firmy, zwalniają pracowników.

W świecie przychodu i straty, fałszywej bliskości wynikającej z lajków i przytakiwań nie ma sensu poznawać drugiej osoby, bo przecież w każdej chwili może ona nas wytrzeć z listy znajomych na FB.

Kiedyś zaistniało w przestrzeni publicznej gorzkie stwierdzenie „Uczcie się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”

Teraz ono nabiera czasem z lekki szyderczy wymiar.

Kiedyś wydawało mi się, że osoby z takim podejściem do życia jak prezentował ten „specjalista”, to jakiś ewenement. Po tym jak go posłuchałem, przestaje być tego pewien…. więcej coraz bardziej wychodzi mi, że się po prostu myliłem. Że moje różowe okulary zaparowały i jak je ktoś mi je zdjął to wyszła moja ignorancja i głęboko mylne podejście do świata.

Że parę zdarzeń z mojego ostatniego okresu życia, nie wynika z tego, że jestem naiwny frajer, tylko z rozziewu pomiędzy tym jak świat postrzegały różne strony wydarzeń. I że zasadniczo to ja powinienem przepraszać, a nie oczekiwać skruchy z drugiej strony.

Czy mi podoba się tak przedstawiony świat ? Chyba nie. Pozwala odkryć czemu coraz ciężej o otwartość i czystą radość z poznawania nowych ludzi. Daje szanse zrozumieć ludzi którzy oczekują interesowności przy nawiązywaniu jakichkolwiek relacji. Może pozwoli też być mniej zaskoczonym rozwojem różnych sytuacji w przyszłości.

Jedno jest pewne, dla mnie to nadal obce myślenie, które nigdy mnie nie przekona do swej wartości. Ale po tym wszystkim, mam lepsze pojęcie co się dzieje w głowie wiernego przytakiwacza kręcącego się wokół ( ty wstaw dowolne imię polityka, celebryty, biznesmena ) i bawiącego się w wiernego klakiera. Może ta osoba naprawdę wierzy, że tak wygląda obecnie przyjaźń i tego się od niej oczekuje. Coraz trudniej o ludzi idących pod prąd, mówiących rzeczy niepopularne i czasem bolesne. Może nie dlatego, że to trudne, a może dlatego że nikt nigdy im nie pokazał że warto.

Lub co gorsze … może dlatego, że coraz trudniej o kogoś kto to teraz doceni.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *