Starzejemy się

To niestety smutny fakt któremu nikt nie może zaprzeczyć. Możemy mówić, że mamy tyle lat na ile się czujemy, że wiek to tylko cyfra i podobne stwierdzenia ale przykro to mówić, nie do końca jest to prawda.

No dobra .. jak ktoś nie lubi słowa „starość” to mogę zgodzić się na zamiennik.

Zużywamy się.

Nasze organizmy, nasze ciało niestety się zużywa.

Kiedyś usłyszałem, że patrząc na konstrukcje człowieka, to jesteśmy obliczeni mniej więcej na 30 – 40 lat a dalej to już tylko odcinanie kuponów od faktu, że postęp cywilizacyjny dał nam fory.

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego że jeszcze na początku XIX wieku w Europie i stanach, średnia wieku to właśnie 30 lat, a pod koniec tego wieku 45 – 48.

To, że życie było inne, dostęp do opieki zdrowotnej czy do czegoś takiego jak żywność był inny to niepodważalny fakt. Tak samo jak wiedza dotycząca wpływu higieny na zdrowie czy wiedza ogólna o zależności pomiędzy trybem życia a jego długością  jakością.

Nie wspominając już o takich drobiazgach jak to, że zdecydowanie zmieniła się wartość ludzkiego życia.

Rewolucja bolszewicka i pojawienie się idei komunistycznych nie wzięło się znikąd, a w dużym stopniu przyczynił się do tego „standard” życia i warunki pracy, które najczęściej niewiele się różniły od pracy niewolniczej oraz narastające rozwarstwienie społeczne.

Ale wracając do tematu..

Do napisania tego tekstu zainspirował mnie fakt, że … zasadniczo nie do końca widzę co piszę. Znaczy nie jest tak źle, że nie widzę literek, ale Word ze skalowaniem 100% na ekranie laptopa 15 cali stanowi pomału wyzwanie.

Tak samo jak komórka, zegarek, książka oraz każda cholerna etykietka na pudełku napisana czcionką dwa,

W ciągu dosłownie roku, coś co się w optyce nazywa bliż, poleciała mi tak, że powoli czynności które wykonywałem zupełnie bez wysiłku, stanowią wyzwanie dnia codziennego. Ilość kroków na zegarku ?  SMS i Messenger pisany czcionką „small” ? A może książka na e-booku z mała czcionką?

No Ni Ku Ku

Rozmywa się, mieni, nieostre…. Cały katalog niedoróbek optycznych atakuje bez litości biednego staruszka co to tylko chciał coś zobaczyć.

Jedno co mnie pociesza, że jak na razie wystarczy że coś stoi ciut dalej i już nie ma problemu.

Zresztą … byłem u okulisty … usłyszałem że mam się cieszyć że dopiero teraz i zasadniczo wada się nazywa „starczowzroczność”. Czyli nic się nie stało proszę się rozejść pacjent jest po prostu stary.

I wiecie co …. Ostatnio przypomniała mi się szok który przeżyłem jak natrafiłem na kadry z filmu 40 latek. Jak popatrzyłem na aktorów na ludzi z klatek filmu i doszło do mnie jak bardzo różnimy się od pokoleń naszych rodziców.

Bo wiecie … jak patrzyłem na ten film, miałem pięć lat więcej niż Karwowski z filmu a ( mam nadzieję nieskromnie ), że wyglądałem młodziej niż on na filmie.

To był moment gdy tak naprawdę doszło do mnie jak inaczej się starzejemy i jak bardzo różni się nasze „dojrzałe” życie oraz, nie bójmy się tego powiedzieć starość.

Oraz …. Jak długo udaje się nam przed samymi sobą ukrywać fakt, że cóż .. lata lecą a PESEL jakoś zmienić się nie chce.

Bo prawda jest taka, że jak się zastanowię to już od pewnego czasu miąłem podświadomy odruch odsuwania ręki by zogniskować wzrok, lub dopowiadania sobie tego czego nie widzę.

Co tu ukrywać, to już drugi cios w moją dumę samczą.

Pierwszy był wtedy gdy kolejny lekarz patrząc na wyniki badań stwierdził, że mogę sobie wybić z głowy wygląd macho i zadowoloną wagę w mieszkaniu.

„Proszę pana, w pana wieku plus insulinooporność to raczej ciężko będzie zrzucić wagę, no chyba że farmakologicznie .. są takie zastrzyki …..”

po tym przestałem go słuchać dumając nad niesprawiedliwością wszechświata.

I w tym miejscu można by było przejść do użalania się nad sobą i zamknąć temat, tyle że nie do końca jest to rozwiązanie.

Bo o ile jest potrzebna pewna akceptacja swoich ograniczeń wynikających z upływu lat, o tyle nie znaczy to, że należy się poddawać.

Przyjmuje na klatę że 48 letniego Kędzierskiego nigdy nie wezmą na mistera uniwersum, oraz, że moje marzenie by kiedyś zobaczyć poniżej 100 kg na wadze wiąże się głownie z oparciem się o coś, ale coś tam staram się z tym zrobić.

To, że coraz ciężej robić mi cokolwiek z drewna czy żywicy bo pomału nie widzę czy szlifuje jeszcze biżuterie czy już stół, zdecydowanie nie pomaga, ale nie jest to powód by rezygnować z pasji….

Zresztą ogólnie powiem Wam, że patrząc na pewne obrazki które mam przed oczami, sam fakt posiadania pasji które zmuszają nas do ruchu, myślenia czy po prostu czynności manualnym jest czymś co może nam pomóc w późniejszych latach zachować nie tylko formę .. ale wręcz zdrowie.

Tak jak już pisałem .. starzejemy się inaczej .. dłużej jesteśmy aktywni i ( w moich nieobiektywnych oczach ) wyglądamy młodziej niż równolatkowie żyjący jeszcze 100 czy 50 lat temu. Mamy inne wyzwania a samo życie zupełnie inaczej nas doświadcza. Nasze życie przyśpieszyło, atakując nas coraz większą ilością bodźców i informacji do przetworzenia. Mamy dostęp do żywności o której kiedyś można było tylko pomarzyć, a jednocześnie ta sama żywość jest coraz bardziej szkodliwa dla naszego zdrowia. Możemy podróżować i zwiedzać po całym świecie, jednocześnie obserwując jak ten świat jest przez człowieka niszczony i degradoany..

Mamy inne problemy choć tak jak poprzednie pokolenia możemy mówić patrząc na młodych „Jak byłem w Twoim wieku to……”

Bo niestety czas przemija, my nie młodniejemy, natomiast świat wokół nas pędzi do przodu, ważne jest to by pamiętając o tym wszystkim, nie odkładać kolejnych elementów swego życia na półkę. Nie wierzyć w słowa, że w tym wieku nie wypada, albo że w tym wieku już nie można. Nie poddawać się myśleniu, że jeśli coś sprawia trudność to należy o tym zapomnieć i odłożyć na półkę dla następnych pokoleń.

Czasem wystarczy do tego samego się zabrać ….. po prostu wolniej …

PS. Chyba zacznę oszczędzać na progresy ..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *