Dziwnych czasów dożyliśmy…..

W dniu wczorajszym przyłożyłem Pani w tył samochodu. Duster, więc ni cholery nie widziałem co się działo z przodu, Pani zahamowała, ja nie. Mógłbym się tłumaczyć, że ślisko, że Dustery ewidentnie mają dobre hamulce, że miałem po prostu koszmarnie kiepski dzień ( tydzień ), że.. cuda na kiju. Prawda taka, że moja wina. Mogłem jechać jeszcze parę metrów dalej, mogłem próbować uciec na pobocze. A ja nie. Zgubiła mnie wiara, że się zatrzymam. Zabrakło na oko metra.

Zjechaliśmy na pobocze, obejrzeliśmy szkody, spisaliśmy na szybko oświadczenie i się rozstaliśmy w zgodzie. Oświadczenie spisaliśmy mocno koślawe, wielu danych tam zabrakło, więc Pani rada nie rada musiała ode mnie te dane wyciągnąć. Ponieważ pomyślałem sobie, że to troszkę bez sensu, więc zaproponowałem, ze przygotuje oświadczenie i zeskanowane wyśle do Pani by miała wszystkie dane pod ręką. I tu mnie spotkało najciekawsze.

Pani mi dziękuje, że nie robię problemów.

Przepraszam, ale mnie zatkało. Ja spowodowałem kolizje, moja wina i miałbym robić problem? Wjechałem w nowy samochód i zafundowałem kobiecie zmartwienie ( szczęście w nieszczęściu, że może się nie znam za bardzo na samochodach, ale szkody były kosmetyczne – moje naprawiłem superglutem ) i czymś dziwnym jest fakt, że się do tego przyznaje ??

16 lat bez szkodowej jazdy poszło się paść ( czego mi jest ciut szkoda ) i chyba odwykłem od paru zachowań współużytkowników drogi. Rozumiem, że jeśli jest mi wstyd, i mam kaca moralnego, a nie cwaniakuje jako sprawca, to ofiara mojej nieuwagi powinna mi za to dziękować?

Kurcze

Po prostu czuje jak się starzeje patrząc jak ludzie do siebie podchodzą. Wiem, że Pani którą wczoraj zaczepiłem parkując w zderzaku jej auta raczej tego nie przeczyta, ale jeszcze raz chciałbym powiedzieć, że jest mi przykro. Po pierwsze dlatego, że naprawdę staram się jeździć ostrożnie i tak kretyński błąd jak wczoraj mi się do wielu lat nie zdążył, po drugie, że musiała się Pani martwić tym, czy nie będę robić problemów. Nie, nie będę.

Przepraszam

PS. Jeśli ktoś czytając ten wywód pomyślał o mnie „frajer” to proszę uprzejmie. Ja osobiście nie czuje się urażony, bo zgodnie z ostatnie modnymi standardami jestem frajerem. I wiecie co ? Na przekór, będę nim dalej.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *