Wybory 2019 – runda druga
I znowu przed nami akcja Wybory. Nami w sensie osobami zaangażowanymi w obsługę oraz nami w sensie obywatelami tego grajdołka. Nie wnikając zbytnio w kto na co i dlaczego znowu mniejszość zadecyduje za większość a potem nastąpi dalsza polaryzacja społeczeństwa….
Dlaczego mniejszość za większość? Nie chodzi o wyniki w której jedna partia dostanie więcej inna mniej tylko o to że od 89 ( które miały rekordowe 62,7% ) w wyborach parlamentarnych tylko 3 razy został przekroczony próg frekwencji 50% z czego rekordem było 53,88 ( 2007 )…
Dlaczego polaryzacja? Bo wychodzi na to, że jeśli jestem za którąkolwiek z partii, to z założenia powinienem wykazać całkowity brak akceptacji w stosunku do jej oponentów. Nie wiem czy to nasze geny, czy świadoma działalność, czy głupota, ale powoli nasz kraj dzieli się na walczące ze sobą obozy w których każdy ma tak naprawdę dobro narodu gdzieś, a jedyna siłą napędowa jest nienawiść do strony przeciwnej. Niezależnie czy druga strona ma zły czy dobry pomysł, niezależnie czy głosi sensowne pomysły czy nie.. jest przeciwnikiem. Wrogiem, którego należy zdyskredytować opluć i zakrzyczeć. I żeby było jasne. KAŻDA partia w chwili obecnej tak działa. Nie ma miejsca na miłość do bliźniego, nie ma miejsca na szacunek.
Najbardziej dowcipny tekst przy spotkaniach wrogich obozów? „.. z całym szacunkiem dla Pani/Pana”
No dobra.. rozpędziłem się … nie o tym miało być…
Ciekawe czy wiecie, jak to wygląda z drugiej strony i ile osób jest zaangażowanych w to by te wybory w ogóle się odbyły. Gdy idziemy do urny i wrzucamy kartkę pomyślmy o tym że :
Pewnie parę osób by mnie poprawiło, ale chyba nie skłamię zbytnio jak powiem, że z dwa miesiące wcześniej duża część ludzi związanych z szeroko pojętymi meldunkami zaczyna ogarniać temat list wyborczych. Dla wszystkich oczywiste jest to, że głosują u „siebie” w obwodach lub że mogą przy pomocy specjalnego formularza zgłosić się w dowolnym innym okręgu. Co oznacza, że ktoś te dane musi obrobi, sprawdzić, nanieść zmiany. Ktoś musi przypisać adresy do okręgów…. Jednym słowem posiedzieć nad dodatkową robotą niekiedy do późna w nocy. Pewnie łatwo o tym zapomnieć, bo tego się nie widzi. Jest płachta z adresem, imię nazwisko, Pesel….. ale wiecie samo to się nie zrobiło…
No dobrze.. mamy OBYWATELI… mamy tez urzędników wyborczych i cały aparat odpowiedzialny za koordynacje prac nad projektem WYBORY. Sięgając do informacji udostępnionej na stronie PKW możemy zobaczyć że w wyborach głosujemy w 26983 obwodach ( stan na rok 2018 ) – do tej liczby jeszcze wrócę. Nad tym wszystkim trzeba jakoś zapanować. W dużym stopniu nie są to ludzie, którzy pracują bezpośrednio w PKW. Są to ludzie oddelegowani .. wyznaczeniu do działań … lub po prostu brutalnie mówiąc z łapanki, bo nikogo lepszego wolnego nie było pod ręką. Dla nich wybory to tez okres wzmożonej aktywności, bo rzadko kiedy mogą sobie pozwolić na luksus odłożenia spraw bieżących tylko dlatego że na głowie pojawiły im się wybory.
I na koniec pozostaje sprawa samej obsługi dnia wyborów. Pamiętacie ta liczbę prawie 27 tysięcy obwodów? Jeżeli przyjmiemy ze w każdym obwodzie mamy minimum 6 członków komisji plus jednego informatyka daje nam to liczbę 189 tysięcy ludzi, którzy w tą niedzielę wyborczą będą siedzieć i pracować. Pamiętacie tych koordynatorów? Oni tego dnia też nie pójdą spać tylko siedzieć i rozwiązywać problemy, pilnować prawidłowości przebiegu wyborów a wraz z nimi jeszcze mała armia kierowców, oraz osób wspierających pracę komisji z ramienia urzędów.
Czy dojdzie do 200 000 ludzi pracujących przy tym byśmy mogli pójść do głosowania? Sądzę, że spokojnie przebije ta liczbę. Oczywiście po wyborach, gdy jedni będą klepali się po plecach zadowoleni z wyników, a drudzy leczyć kaca po porażce, ci wszyscy ludzie pewnie będą się odkopywać z zaległości lub po prostu odsypiać całą tą imprezę, ale głównie się o nich zapomni..
Chociaż nie wiem, czy słowo zapomni oddaje prawidłowo fakt, że zupełnie nie ma się świadomości o ich istnieniu.
I po co o tym wszystkim napisałem?
W naszym kochanym społeczeństwie, świadomość „obowiązku” w stosunku do kraju jest kojarzona głównie z machaniem flagą, gardłowaniem jacy to wszyscy inni są „be” i pucowaniem wizerunku patrioty ( lub europatrioty ) zapominając, że dzięki zmianie ustrojowej która niezależnie od wielu twierdzeń zaszła nam w 89 roku, możemy wybrać. Że obecnie duża część społeczeństwa wybiera opcje głosowanie PRZECIW czemuś to inna sprawa, że często jest to wybór między kiłą a rzeżączką? To też jest możliwość wyboru. I szczerze mówiąc … powinien być to obowiązek.
A jeżeli ten obowiązek nie rusza …. To może warto pomyśleć o tych wszystkich ludziach, którzy są zaangażowani w pracę przy organizacji tego wszystkiego. Ich czasie którzy poświęcili by było gdzie pójść, na czym złożyć głos. Oni pewnie tez posiedzieli by w domu i oddali się słodkiemu lenistwu. Technicznie rzecz biorąc olewając wybory to troszkę tak jak pokazać środkowy palec < tryb patetyczny włączony > swojej Ojczyźnie < tryb patetyczny wyłączony > oraz całej tej grupie ludzi która przy tym pracowała. A to naprawdę bardzo brzydko.
PS. W niedzielę ma być ładnie…… spacer dobrze zrobi…
PS2. Nie …. Nie pójście do głosowanie nie jest forma wyrażania opinii, jest to forma głupoty, która można porównać do oddania dowodu obcemu współpasażerowi w autobusie i powiedzeniu by zagłosował za Ciebie zgodnie ze swoim widzimisie.