Taki tydzień
Ten tydzień był szalony.
Zaczęło się od czasowego pożegnania się z wszystkimi silnikowymi pojazdami. Samochód wraca do zdrowia po moim osobistym debiliźmie ( dalej mną trzaska jak o tym wspominam ) a hulajnoga podczas testów zasięgu pożegnała się z akumulatorem. Wot takie combo.
Rad nie rad przesiadłem się na dwa kółka zasilane pedałami ( jakoś do MZK obecnie mnie nie ciągnie ). Po tym co przerobiłem z kolanami, nie ukrywam, że stresa miałem gigantycznego. Czy dam radę .. czy będę w stanie funkcjonować w robocie po takiej trasie. Dwa pierwsze dni były makabryczne, trzeciego ……. kolana przestały boleć. Nadal nie wiem co jest grane…. lekarze też. “Jeździć obserwować, nie obciążać” usłyszałem – ok .. da się zrobić. Mogę zdychać z bólu mięśni po tych kilometrach, ale do tego co czułem przez ostatnie dwa tygodnie wracać bym nie chciał.
W robocie tydzień pod znakiem Cisco Webex i Microsoft Teams. Z kulminacją w środę. 7 godzinna telekonferencja z transmisją online w rygorze ograniczeń prawnych, zapowiadała się horrorem a skończyła się sukcesem. Zaczynało się od obaw, niepewnością przed nowymi technologiami wkraczającymi w rejon gdzie drobne potknięcie mogło się skończyć wrednymi konsekwencjami. Wyszło, że zasadniczo spędziłem nad wyraz bezproduktywny wieczór. OK na starcie troszkę tarć, jeden skok ciśnienia w trakcie ale tak poza tym robiłem za obserwatora. Miło było być w tym momencie niepotrzebnym.
Reszta tygodnia to relaksacyjne zajęcia z konferencji w Teamsach i rozgryzaniem OneDrive w wersji korporacyjnej. Prawie chillout.
Gdzieś w tle plącze się ogromny projekt wdrożenia Microsoft365 który może wreszcie w tym tygodniu ruszę dalej. I tylko coraz bardziej obrzydzenie mnie trzaska jak nie daj Boże trafie na jakieś wiadomości z naszej narodowej piaskownicy. Ale to już inny komentarz, nie chce sobie psuć wspomnień ciężkiego lecz w sumie pozytywnego tygodnia.