Po urlopowe zderzenie z rzeczywistością

Właśnie patrzę na sunący pomału pasek postępu pokazujący przegrywane zdjęcia. W chwili obecnej wskazuje jakieś 1,5 h niezbędne do przegrania pozostały 12 tysięcy zdjęć. Od powrotu z roboty przegrywały się filmy i z przykrością stwierdzam że popełniłem błąd.

Odpaliłem Internet i wiadomości lokalne.

Powiem Wam, że przebywanie na trzy tygodniowym urlopie, podczas którego dostęp do wiadomości jest ograniczony ( bo notebook stwierdził że z WiFi udostępnionego na kwaterze korzystać nie będzie a komórka ogłosiła ogólny strajk ) był czymś pięknym. Zero informacji co wyrabiają nasi „politycy” było prawdziwym błogosławieństwem.

Człowiek żyje pełnią życia, gdy nie ma na głowie przewodniej siły narodu zwartej w klinczu z zagubiona opozycją. Gdy widok pomału falującej tafli wód zatoki wypiera z umysłu świadomość, że 1500 km dalej z głośników leje się woda pustych politycznych zapewnień i oskarżeń.

Bolesny jest tylko ten moment gdy się wróci i nagle dopada go rzeczywistość naszego podwóreczka. Gdy dowiaduje się, że żeńska część naszego społeczeństwa w wieku szkolnym będzie uczona cnotliwości przez państwo( ja bym zasugerował jeszcze odebranie części praw obywatelskich i wymyślenia czegoś w stylu Narodowej Burki Polskiej pełnej odwołań do wiary Polsko- Katolickiej oraz haftów ludowych ), Amerykanom pokazujemy gdzie ich miejsce nie przyjmując proponowanego ambasadora ( w języku stosunków międzynarodowych to coś w stylu dania w pysk  drugiej stronie ) a Anglia przegrywa Euro 2020 bo była zbyt poprawna polityczna ( przecież wiadomo, że ten czarny nie umie kopać nie to co pozostali wysocy niebieskoocy blondyni – eee sorki chyba coś mi się wypowiedzi pomyliły ).

I to wszystko to wiadomości w miarę bieżące….

Ja naprawdę odwykłem przez te trzy tygodnie. Taka falę idiotycznych wiadomości powinno się racjonować, a ja jak ten debil postanowiłem nadrobić zaległości.

I to wszystko dlatego, że komputer pracowicie mieli te gigabajty danych zabierając je z dysku przenośnego do komputera domowego.

Szykując mi na najbliższe dni, tygodnie i miesiące ucieczkę ze świata który mnie otacza do świata wspomnień. Na wyspę na zadupiu Chorwacji, do małej mieściny gdzie słychać szum fal odbijających się od skał, gdzie idąc do knajpy spotka się uśmiechniętego i wyluzowanego właściciela, a jedynym problemem jest to, że o 14 po piasku można się poruszać wyłącznie sprintem.

A, z góry Was uprzedzam. Będzie nudno … będzie dużo zdjęć, będą wspomnienia. Jak się zawezmę będą i filmy ( ale to pewnie za dłuuuższą chwilę )

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *