Tak zwany kryzys klimatyczny – przepraszam ale że co ?
W dniu dzisiejszym po raz kolejny usłyszałem o „tak zwanym kryzysie klimatycznym”. Może litościwie nie powiem gdzie co i jak, ale mówiąc szczerze zastanawiam się jak bardzo trzeba mieć zryty łeb by nie zauważyć, że coś nam się pogoda zepsuła.
W naszym lokalnym grajdołku da się zauważyć lekkie zmiany. Ok podtopienia się zdarzały, szczególnie na wiosnę, troszkę powiało, ot taki klimat umiarkowany. Dzień dzisiejszy ( na razie trzymamy się ciągle granic naszego kraju ) otwierają informacje o Krakowie w którym dobowa suma opadów wyrównała rekord z przed 126 lat ( z ciekawostek, roczna suma opadów dla tego miasta to około 640mm – 5 sierpnia spadło koło 102mm ), w zeszłym tygodniu donoszono o gwałtownych burzach połączonych z wiatrem zrywającym dachy. Nie tak dawno dało się zaobserwować takie cuda jak trąby powietrzne, a w zeszłym miesiącu z tego co pamiętam zaliczyliśmy temperatury które raczej do tej pory w Polsce rzadko się zdarzały.
Poza granicami, Niemcy płyną a spora część Europy i Azji płonie ( zasadniczo mało medialne bo kto by się interesował – wiecie, że Syberia płonie ? i to płonie tak, że pożary w Europie wyglądają na nieśmiałe płomyki ), we Włoszech ( które płoną ) dodatkowo walnęło gradem wielkości piłeczek tenisowych.
Robi się cieplej, robi się coraz gwałtowniej i coraz bardziej niebezpiecznie.
A co poniektórzy uznają to za wymysł zielonych i lewicowych propagandystów bijący w ich ….. no właśnie .. w ich biznes lub kieszeń.
Bo co ich obchodzi, że świat się na naszych oczach wali, ich obchodzi tylko to, że mogli by stracić procent zysku, lub ponieść koszty. Zresztą, jak się biorą za „ekologie” to też wygląda to ciekawie. Właśnie jesteśmy świadkami jak na siłę motoryzacje przestawiają na elektromobilność. I pies to trącał, że o ile sam silnik elektryczny jest faktycznie rozwiązaniem ekologicznym, to z kolei akumulatory ( produkcja i utylizacja ) są cholernie kłopotliwe. Az chciało by się powiedzieć, „wiecie … bardziej ekologiczny byłby KAŻDY samochód który po 10 latach nie rozpadał by się ze starości”, ale to już by było passe. Bo tu nie chodzi o ekologię, tylko o zarobek.
Przemysł musi zarabiać, rolnictwo musi zarabiać ( nie wiem czy wiecie, ale za przyrost CO2 do atmosfery w 15 % odpowiada rolnictwo z czego 70% z tego to hodowla zwierząt ) a my chcemy mieć nowe gadżety, wygody i przyjemności.
Statystyczny Kowalski ma w głębokim poważaniu, jakieś drzewa w dorzeczu Amazonki, znikające połacie lasów karczowane i wody gruntowe drenowane pod ukochane awokado ( polecam poczytać troszkę o kosztach hodowli tej rośliny ) czy znikające naturalne łąki zamieniane na „ekologiczne” pastwiska dla jego schabowego.
Ważne jest tu i teraz, a jutro się nie liczy.
No cóż ….. fakt….. może go nie być.