Dni z których nic nie mamy……
Są takie dni gdy siedzisz i patrzysz tępo na świat który Cię otacza. Wszystko staje się ciężarem a nawet najprostsze sprawy robią się wyzwaniem. Masz dość pracy, masz dość ludzi i siebie. Trzepie Cię bezsilność, bezradność a wszyscy w okolicy nagle stwierdzili, że masz nad wyraz skomplikowanego focha.
Zasadniczo przez łeb płyną same ponure myśli, a jedyne światełko w tunelu zwiastuje gwarantowany nadjeżdżający pociąg.
Co najgorsze jest szansa że się jeszcze sam nakręcasz i dołujesz.
Może coś Cie doprowadziło do takiego stanu, masz jakiś problem, ktoś Cię w taki stan wpędził….
No po prostu jest do dupy.
Masz ochotę się położyć i gapiąc w sufit przeczekać. Przez głowę suną stwierdzenia „Bóg tak chciał” „ zasługuję/ nie zasługuję ( niepotrzebne skreślić ) na to” i podobne..
Wiesz co ?
Chrzań to.
Naprawdę chcesz się poddać walkowerem ? A może naprawdę sądzisz że Twój Bóg chce widzieć Cię w stanie takiego rozkładu ?
Weź się w garść i walcz. Pokaż, że masz siłę i wole walki by stawić czoła przeciwnościom. Nie mówię, że masz się kopać z całym światem i z tym co siedzi w Twojej głowie. Może potrzeba Ci by się wywrzeszczeć, może by się wygadać. Może chcesz pogadać z Bogiem a może ( wiem jak to brzmi ) z lekarzem.
Nie jesteś na tym porąbanym świecie jedyną osobą która ma pod górę, a co najważniejsze nie żyjesz w próżni. Może trzeba komuś zaufać i zwierzyć się z problemów i jeśli nie będzie to ktoś bliski niech to będzie lekarz, ksiądz, rabin lub Twoje guru. Zgaduje, że jeśli się choć chwilę zastanowisz będziesz w stanie w jakimś kierunku poszukać pomocy.
Że ksiądz w niczym nie pomoże ? Nie idziesz tam dla człowieka za zasłoną, idziesz tam zrzucić jakiś ciężar który może Cię uwiera. Może potrzebujesz szczerego rachunku sumienia sam przed sobą. To że ostatnio ta profesja ma kiepskie notowania nie oznacza, że w tej instytucji nie znajdziesz paru naprawdę fajnych ludzi. A jak źle trafisz…. Cóż przecież nie polazłeś tam dla tego człowieka.
Że lekarz brzmi .. hmmm słabo ? I co z tego ? Świat ostatnio bombarduje nas złymi informacjami. Covid, sytuacja na rynku, niepokoje społeczne. To wszystko gdzieś w nas siedzi i się kumuluje. Mały kamyczek złego zdarzenia może spowodować lawinę która nas zasypie i sami możemy nie dać rady się wykopać. Że pogada ? Może da prochy ? Kurde… nie musisz się tym chwalić jeśli nie chcesz. Ale ważne byś spróbował ….
Że guru ? Ok .. tu popłynąłem. Słowo guru ma niekoniecznie dobre konotacje, szczególnie w sytuacji gdy masz zapaść w życiu i potencjalnie jesteś podatny/podatna na sugestie. Nie ma co ukrywać że namnożyło się nam YouTubowych myślicieli, couchów, behawiorystów czy innych ( jak się te wyrazy inaczej odmienia .. przepraszam ).
OK guru wykreślam.
Tak naprawdę ważne jest to, by się otrząsnąć. Nie dać się przytłoczyć. Jak nie dasz rady samemu, to poszukać pomocy.
Uważasz, że to niepoważne ? Że jesteś dorosły lub dorosła i sama sobie musisz dać radę ? G… prawda. Czasem dorosłość polega na tym, że trzeba się przed samym sobą przyznać że samemu się czemuś nie podoła. Dorosłość polega na tym, że jak natrafiamy na przeciwności to z nimi walczymy a nie poddajemy się.
Ja wiem, że obecnie preferuje się rozwiązania w których szuka się winnych, oskarża się świat o to, że jest przeciwko nam …. Ale to tak nie działa. Trzeba zacząć od siebie, nie czekać na pomoc sił wyższych czy litość. Wiesz może naprawdę nawet najbliżsi nie wiedzą że coś jest w Tobie nie tak. Może tak jak napisałem trzeba wstać i powiedzieć „Cholera mam problem potrzebuję pomocy”
Czasem najtrudniej jest wstać i kopnąć się w tyłek, ale jak to się już uda to może się okazać że te zmarnowane dni staną się bardzo cenną lekcją na przyszłość.