Święta

Są momenty w których ludzie mnie zaskakują. Niby nie powinienem być zaskoczony bo już parę lat na tym padole przeżyłem, a mimo to nadal nie mogę wyjść z podziwu jak bardzo potrafimy okazać że naprawdę pochodzimy od małpy.

I to nie takiej słodkiej co siedzi na ramionach kataryniarz i błaznuje w rytm muzyki, ale takiej co nieco bardziej wrednej, takiej sfrustrowanej i zawistnej.

Jak zerkniecie w kalendarz to zapewne olśni Was informacja o tym, że zaraz mamy święta Bożego Narodzenia. Jeśli nie zerkniecie w kalendarz to informacją o tym zaatakują Was dowolne punkty usługowe i sklepy, które mniej więcej od Święta Zmarłych szykują się na świąteczny ruch. W witrynach pojawiły się świąteczne ozdoby, w głośnikach odgłosy dzwonków i słodziutkie reklamy. Na każdym kroku atakują nas nawoływania do miłości, rodzinnej atmosfery i ogólnej wiary w ludzkie dobro.

Jest to ten okres w którym, ja osobiście staram się wszelkie możliwe sklepy omijać szerokim łukiem a galerie handlowe stanowią dla mnie miejsce absolutnie przerażające.

Minus jest taki, że kurczę, czasem musze tam jechać by wykonać jakieś wyjątkowo skomplikowane zakupy. To, że robię to w standardowym trybie faceta ( wejść, zdobyć, uciec ) bynajmniej nie powoduje iż mogę poczuć się oderwany od realiów które mnie w tych świątyniach zakupów otaczają.

Pierwsze starcie zaczyna się na parkingu. Walka o miejsce przybiera formy czasem nieco ekstremalne. Frustracja po n-tym przejeździe po terenie owocuje iście kaskaderskimi ewolucjami w celu zdążeniem przed innym samochodem lub wciśnięcie się w miejsce o dwa numery za małe. Potem pozostaje otoczenie nagrodzić wyniosłym spojrzeniem godnym Juliusza Cezara z jego Veni Vidi Vici i oddalić się nieśpiesznie w kierunku sklepu. Odrębną kategorią są kierowcy z gatunku „mnie to nie dotyczy”. Zaparkowałem moim wycackanym bolidem kupionym w leasingu przez firmę mamusi na miejscu dla inwalidy ? Zastawiłem inne samochody ? zaparkowałem na trawniku ?

Mnie ten przepis nie dotyczy ! w d….. mam frajerów i maluczkich !!

Ok .. przetrwałem parkowanie ? Idę do sklepu. Słodycz leje się z głośników i witryn. Po alejkach spacerują aniołki ( opłatek 15 zł z sianka ekologicznego ) a po alejkach przewalają się zaaferowane tłumy. Każdy krąży by kupić to wymarzone COŚ dla kogoś z rodziny, i obdarzyć szczęściem najbliższych. Znikają drogie zabawki, elektronika czy kosmetyki.

Reklamy podpowiadają, że zakup tego czy tamtego najlepiej wyrazi miłość do drugiej osoby, że jeśli nie zadbasz o to by obdarowani dostali właśnie TO COŚ będą oni cierpieć i poczują się zapomnieni. Głośniki mówią „obdarz tym” reklamy pokazują szczęście ludzi robiących sobie zdjęcie nowym smartfonem na tle uśmiechniętych dzieciaków z fura zabawek.

A my w tym wszyscy krążymy od sklepu do sklepu, od pólki do półki obojętni na tych których mijamy. Chcemy dopaść okazję, zrealizować listę lub po prostu mieć z głowy. Najważniejsza jest realizacja naszych potrzeb i nie daj Boże by ktoś stał na drodze. Nie można czegoś znaleźć ? A może ekspedientka jest zbyt ospała lub nieogarnięta? Pewnie jej się nie chce podczas gdy MY wymagamy sprawnej obsługi. Pomyślimy o tych ludziach po drugiej stronie lady, że mogą mieć dość lub, że padają ze zmęczenia? No nie sądzę ( przynajmniej tak mi się wydaje z obserwacji ). Nasza tolerancja i wyrozumiałość oscyluje blisko zera absolutnego, a chęć by komuś w czymś pomóc jest wyłączona bo mogła by zaburzyć nasz plan podbojów sklepowych.

I w ten sposób niegdysiejsze święto miłości do bliźniego ( pamiętacie może zwyczaj dodatkowego pustego nakrycia ? ) zmieniło się w święto zakupów mających dać nam szczęście i nerwów związanych ze strachem iż nie spełni się oczekiwań.

A czasem warto stanąć z boku, uśmiechnąć się i przewartościować. Życzliwie uśmiechnąć się do ledwo żywego handlowca, przepuścić pędzącego do sklepu lub darować komuś to wypatrzone miejsce. Bo wtedy te święta mogą nagle stać się dużo bardziej radosne.

I żeby nie było …. kamieniem rzucić nie mogę.

AAAAA i jeszcze taka przypowieść. Czy wiecie może skąd się wziął wizerunek sympatycznego brodatego jegomościa z biała brodą? Wydaje się Wam tradycyjny i swojski ? Cóż… nie chce Was martwić … oryginalnego świętego byście nie poznali, no może po okazałej brodzie i worku pełnym prezentów. Ten „obecny” święty Mikołaj to produkt reklamowy Coca-Coli datowany na 1930 – 31 rok. Wtedy to znajomy staruszek pojawił się w zimowych reklamach tego jakże popularnego napoju.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *