Gdy świat nas przeraża
Za naszą wschodnia granicą trwa konflikt. Konflikt na zdrowy rozum bez sensowny, wynikający z niespełnionego ego jednego sfrustrowanego samotnego facecika. Człowieka który pchnął armie żołnierzy z przymusu na sąsiadujący kraj by spełnić swoje fantazje.
Bo tak na trzeźwo, co ma Ukraina czego nie ma Rosja ? Tereny ? no proszę patrzyliście na mapę ? Zasoby ? coś by się pewnie znalazło .. władze nad ludnością ? Z całym szacunkiem, jest szansa że utrzymanie Afganistanu to pikuś w porównaniu z Ukrainą. A wiemy jak się skończył Afganistan.
Nie, putinowi chodzi wyłącznie o dumę, i prężenie muskułów. To że muskuły okazały się smętnymi flaczkami tłustego byłego zapaśnika …. Cóż wygląda żałośnie, ale nadal krzywdę zrobić może.
Ale tu nie o tym.
Tu będzie o tych wszystkich którzy właśnie przegrywają inna wojnę. Wojnę którą rozpoczął Covid, a teraz kontynuuje śmieszny człowieczek z Kremla. O tych których to co się dzieje na świecie zaczyna przerastać i przytłaczać. Ludzi którzy przegrywają walkę z własnymi lękami.
Tymi lękami którymi się żywi świat mediów i polityki. W którym „eksperci” prześcigają się w snuciu wizji dalszych ofiar, a dziennikarze w tym co uchwycą swoim obiektywem. Po otwarciu mediów społecznościowych, zamiast zwykłych kotków piesków i klasycznej sieczki, nawoływania o pomoc dzieciom, matkom, rodzinom…. ( no dobra .. Instagram trzyma poziom ).
To się zbiera. Kumuluje. Nie ma ujścia. Zaczyna trzymać za gardło i nie daje spać. Zaczyna dusić i nie daje ucieczki … bo do cholery gdzie ? Jeśli naczelnym tematem w supermarkecie są zapasy na domniemaną wojnę, a przed bankomatem, grupa zwolenników teorii o wyższości papieru nad elektroniką, okupuje urządzenie.
Kiedyś się mówiło, żeby rzucić to wszystko i spieprzać w Bieszczady, ale teraz to niekoniecznie dobry kierunek na podróże.
Nie ma ucieczki przed strachem wciskającym się w życie z każdej strony. Gdy nieznajomi i znajomi, rodzina i najbliżsi żyją konfliktem. Konfliktem na który tak naprawdę nie mamy żadnego wpływu, który rozkręca się w głowach i wyobraźni komentatorów siedzących w cieple swoich domów i żyjących z wydawania nic nie wnoszących komentarzy.
Co jest mocno symboliczne, jeszcze nie tak dawno obchodzony był na świecie dzień poświęcony depresji. Czyli właśnie tego o czym tu piszę.
Depresja jest stanem, w którym człowiek przestaje panować nad tym co rodzi się w jego głowie. To nie jest świat ponurych myśli z Zakątka Kłapouchego, to jest świat w którym każdy dzień jest walką o to by nie rozpaść się na części i funkcjonować. Jakoś, jakkolwiek…. po prostu przetrwać.
Czy taki człowiek będzie chodził z napisem „Pomóż mi”? raczej nie. Pewnie kojarzycie takiego aktora jak Robin Williams, super facet co rozśmieszał miliony… i który skrywał zagubionego samotnego człowieka.
Niestety depresja jest chorobą podstępną, która nie dość, że wstydliwa, na dodatek atakuje w sposób niezauważalny. Odbierając to wszystko co w życiu jest jasne i radosne i popychając ku coraz bardziej obcym myślom.
I tu wracam do obecnych czasów, do tego co nas otacza.
Popatrzcie na swoje otoczenie, bliskich i znajomych. Tych z życia codziennego, z pracy .. a może i z sieci. Czy ktoś nie zachowuje się dziwnie ? Nie oddala się od swojego normalnego zachowania, nie ucieka od świata.
Mamy teraz porąbane lata. Z roku na roku, gdy myślimy, że gorzej być nie może, świat wykazuje się iście szatańskim podejściem do tematu i coś nam udowadnia. Jak nie nietoperki w Wuchan to gnom z Kremla. Człowiek naprawdę stresuje się co będzie w przyszłym roku.
To jest moment byśmy byli ze sobą razem. Potrafili się zaopiekować innymi, być odpowiedzialnymi za siebie nawzajem. To nie jest moment na nadymanie własnego egocentryzmu i samozadowolenia. To jest czas by pokazać światu, że sorry, może i nas kopie w tyłek, ale nie opuścimy siebie w potrzebie.
Mamy konflikt w którym giną ludzie, dzielni Ukraińcy i wpuszczeni w szambo zwykli Rosjanie ( o bydlakach co poszli tam bo chcieli … cóż mam mało chrześcijańskie myśli ). Po raz kolejny za grupkę elit cierpią tysiące ludzi….
A kolejne miliony cierpią po cichu. W swoich domach, w drodze do pracy w kolejce w sklepie.
Bo jednemu debilowi ( lub grupce – w Rosji to nigdy nie wiadomo ) zachciało się pomachać szabelką.
Ostatnio zupełnie niechcący trafiłem na piosenkę ( którą swoją droga zaraz Wam wrzucę na ekrany ) która mną wstrząsnęła. Może dlatego, że to był odpowiedni moment na taki klimat. Może oryginalny teledysk zmusił do myślenia. Może rozmowy z niektórymi z Was spowodowały takie przemyślenia.
Nie wiem
Wiem że ten cholerny świat się kręci wokół własnej osi olewając nasz los. Ale to od nas zależy czy będziemy tak jak on olewać los innych ludzi wokół nas.
To strasznie wyświechtane słowo się zrobiło, ale, bądźmy solidarni. Bądźmy solidarni, nie tylko z tymi co walczą teraz o życie i o przetrwanie, ale również sami z ze sobą. I na miłość Boską…. Nie na pokaz.
A jeżeli problem dotyka nas samych, proszę nie wstydźmy się szukać pomocy. Wśród bliskich, wśród specjalistów, wśród wspólnoty duchowej z którą jesteśmy związani. Nie bądźmy sami w tych mocno wrednych czasach.