Święto Zmarłych
Nie lubię Święta zmarłych. I nie dla tego, bo dotyczy tak trudnego tematu jakim jest śmierć, ale dlatego, bo pokazuje jak daleko jesteśmy od meritum tego święta.
Nagle wszyscy gnają na cmentarze, niektóry odstawieni jak na odpust przepychają się, byle szybciej do tych co odeszli. Potem pracowite pucowanie płyt nagrobnych i ocenianie kto kupił jaki znicz, jakie wieńce położył. Kto się pojawił pierwszy, a to był cwaniakiem i przyjedzie ostatni jak już wszystko będzie zrobione. Czasem ploty rodzinne, czasem selfie z nagrobkiem w tle i do domu albo na kolejny cmentarz.
Tłum jak w centrum handlowym podczas promocji i unoszący się nad tym ciężki opar słowa „muszę”.
Od kiedy pamiętam drażnił mnie ten dzień. Cyrk by się zmieścić do linii cmentarnych, a jak pojawiło się auto by zaparkować. W tłumie przepychanie się koło straganów w kierunku wąskich cmentarnych bram i podążanie w tłumie po coraz węższych alejkach. Potem sprzątanie, parę słów nad grobem i pośpiech by zdążyć na kolejny cmentarz.
Nie umiem tak. Wolę tak jak dzisiaj. W ciszy i zadumie. Pójść, ogarnąć spędzić chwilę z tymi, co teraz w lepszym świecie żyją w naszych wspomnieniach. Że nie w dacie ? Cóż .. to miejsce nie odwiedzamy dla daty tylko dla Nich …. I dla siebie.






