Same złe wiadomości
Niestety, wydarzyło się to co mogło się wydarzyć od dłuższego czasu. Wojna zza naszej granicy zebrała swoje żniwo u nas. Eksplozje w przygranicznej miejscowości zebrały dwie ofiary w naszym kraju.
Że sympatie są u nas dość jasno określone, winny został wskazany od razu, i rozpoczęło się prześciganie w żądaniach.
Zasadniczo nie wiadomo do kogo, bo raczej nie do Rosji z którą od dawna chyba już nie gadamy, ale najdelikatniejszym było wypieprzenie na zbity pysk całego korpusu dyplomatycznego Rosji z Polski.
Co bardziej abstrakcyjne sugerowały powołanie się na traktaty NATOwskie i wejście w otwartą wojnę z Rosją.
Pomijam fakt, że to co nas spotkało jest typowym efektem ubocznym ( jakkolwiek by to nie zabrzmiało ) nawalania się dwu stron konfliktu przy pomocy rakiet krótkiego i średniego zasięgu w ilości hurtowej, i to jeszcze rakiet w dużym stopniu będących w niepewnym stanie technicznym.
Pomijam fakt, że nawet najnowocześniejsza armia ( a żadna ze stron konfliktu do takiej nie należy ) nie ma możliwości zagwarantowania, że rakieta w wyniku działania przeciwśrodków nie zgłupieje i nie poleci gdzieś w pizdu.
I pomijam fakt, że jeśli to miała by być prowokacja ( a naprawdę, ostatnio na co mają ochotę pierdoły na Kremlu to konfrontacja z NATO ) to była by nad wyraz żałosna.
To wszystko pomijam.
Natomiast nie jestem w stanie zrozumieć i pominąć tego, jak silni poczuli się niektórzy w naszym narodzie. Te buńczuczne wypowiedzi i nawoływania. Nakręcanie się i wskazywanie winnych…
Przy czym nawet większość polityków z obu stron barykady zachowała się odpowiedzialnie i jak rzadko jednym głosem mówiła, że trzeba najpierw zweryfikować co się stało.
Mierzi mnie, że tak łatwo teraz wszystkim przychodzi wydawanie wyroków i nawoływanie do eskalacji konfliktu, bez jakiejkolwiek refleksji, że każdy dzień tego syfu rodzi kolejne ofiary? A wbrew wizerunkowi medialnemu ofiary są niestety po obu stronach.
Czy może też wszyscy uwierzyli w zapewnienia co poniektórych polityków, że mamy tak wspaniałą armię, że jak byśmy wkroczyli, to na sam widok żołdacy strony przeciwnej by uciekli ?
Wojna to wredna sprawa, nawet jeśli w słusznej sprawie. I nie mówię by chować głowę w piasek, udawać, że nic się nie dzieje. Metoda Francji i Anglii z przed drugiej wojny światowej nie zadziałała wtedy i nie zadziała teraz. Ale w tym przypadku może należy najpierw rozpoznać sytuację, a dopiero później nawoływać do czegokolwiek.
Tym bardziej że w świetle obecnych doniesień wychodzi, że powinniśmy sklepać Ukraińców.