Depresja
Ciekawy to stan w którym niby normalnie funkcjonujesz, a jednocześnie byle drobiazg potrafi Cię wytrącić z normalnego rytmu. Byle drobiazg, pierdoła czy wydarzenie, potrafią wprowadzić w Twoje życie niepewność, strach i niepokój.
Racjonalny, odnoszący się do faktycznie czegoś co może Cię martwić, jak i do zupełnej abstrakcji która normalnie co najwyżej została by skwitowana skrzywieniem lub wzruszeniem ramion.
Czasem tkwi to głęboko, nawarstwia się i zbiera odbierając radość i spokój. Nawet jeśli świadomie wiesz że taka zadra gdzieś w Tobie siedzi, i wiesz że to bzdura, to mimo wszystko chowa się to w takim miejscu gdzie żadne racjonalne tłumaczenia nie dochodzą.
Zaczyna Cię dodatkowo to drażnić że sam ze sobą nie dajesz sobie rady i wchodzisz na wojenną ścieżkę sam ze sobą.
Do boju dołącza się organizm, serwując Ci wszelkie dziwaczne odczucia, przy których lekarze rozkładają ręce i twierdzą że przecież jest wszystko OK
I nakręcasz się dalej bo dołączają się lęki, że zaraz od tego wszystkiego się faktycznie przekręcisz.
A przy okazji chodzisz, uśmiechasz się mniej lub bardziej szczerze, i udajesz że wszystko jest ok ….
Budzisz się zmęczony, po to by przeżyć kolejny byle jaki dzień…
I kolejny
I kolejny
Tylko musisz pamiętać, że w obecnym świecie, nie wolno się przyznać do tego, że coś się dzieje. Teraz wszyscy są silni, rzutcy i bez skazy, pędząc przed siebie by nie okazać się gorszym od innych. By pędzić za postaciami z innego świata który serwują nam socjalmedia i Internet.
A to znowu dorzuca kolejnych bzdurnych ciężarów na dno tego co się w Tobie kotłuje, bo nawet mimo tego, że wiesz jak bardzo jest to bzdurne i sztuczne, to fakt że Tobie się nie udaje tak jak innym jest dobijające.
Depresje może nakręcać wszystko. Sąsiedzi, partnerzy, współpracownicy i zupełnie obcy ludzie. Problemy w pracy, kłopoty w domu, lub świat który Cię otacza.
A najgorsze jest to, że tak naprawdę wygrać z tym czymś musisz Ty sam. Lekarze, prochy, terapie… to tylko wsparcie, ale jedyną osobą która może z tym wygrać jesteś Ty. Jeśli Ty nie zajmiesz się sobą, żaden lekarz i terapeuta Ci w tym nie pomorze.
Fakt że to czasem bywa najtrudniejsze, przyznanie się do własnej słabości, poszukanie pomocy, odkrycie przed innymi tego naszego niezbyt radosnego wnętrza.
Ale z drugiej strony … uwierz…. Jak się rozejrzysz to może nagle dostrzeżesz, że takich jak Ty jest więcej. Zmęczonych uśmiechów, pustych spojrzeń i wymuszonych gestów.
I w którymś momencie dojdzie do Ciebie , że jedyne co się liczy w tym całym popapranym świecie to drugi człowiek.
Rodzina, i ci prawdziwi znajomi a nie jedynie avatary z komórki. Dobre słowo, chwila rozmowy, „cześć” rzucone z uśmiechem.
Depresja nam się stara odebrać to co miłe i dobre, dając strach i niepewność. Może dopaść każdego. I Biednych i bajecznie bogatych, tych co zaliczają ciągłe potknięcia jak i tych u szczytu sukcesów.
Bo każdy z nas ma jakieś lęki które zamiast odejść to nagle gdzieś w nas utykają i narastają, i jak się ma pecha.. zostają w głowie zniekształcając rzeczywistość.
A rzeczywistość jest taka, jaka jest. Nikt jej dla nas specjalne nie zmieni.
Parafrazując pewne stwierdzenie brzmiące „Że życie jest jak papier toaletowy, szare długie, do dupy i kiedyś się kończy” ja osobiście dodał bym tylko że ważne jest by było w kwiatki i pachnące wanilią (lubię ten zapach ). A jak tych kwiatków tam brakuje to czas zajumać komuś kredki i kwiatki dorobić.
Jedno jest pewne, nie można się poddać i walkowerem oddać to co depresja chce zabrać, trzeba wierzyć w siebie, w ludzi i świat, a każdy sukces celebrować czerpiąc z niego siłę i odskocznie od tego złego co się kłębi w głowie.
I to miało być ostatnie zdanie tego felietonu ale los wymyślił inaczej. Posłużył się YouTube by podrzucić coś co dla mnie osobiście jest naprawdę ….. zresztą oceńcie sami, ja ciary mam do tej pory.