Ballada o baranie
Pewien baran, ponad 30 lat temu chodził na siłownię. Uparł się, że nie będzie wyglądał jak skóra i kości tylko będzie robił za Arnolda. Niestety dość szybko przygoda z Heavy Metalem się skończyła, bo zaczęły się bóle w krzyżu oraz różne inne nie fajne jazdy i młody baran wylądował u jakiegoś łapiducha. Łapiduch posłuchał, zmusił do zrobienia rentgena ( młodzi nie wiedzą co to znaczyło dostać się do specjalisty i zrobić sobie RTG w tamtych czasach ) i grzecznie zasugerował bym sobie z głowy wybił sporty siłowe.
Orzekł, że jak baran siedział zgięty w chińską zetkę w 7 i 8 klasie podstawówki ( bo wolne były tylko sale klas młodszych ) mając już swoje 180+ to przegięcia ma w każdą stronę i zasugerował ćwiczenia korekcyjne.
OSIEMNASTOLETNIEMU BARANOWI ĆWICZENIA KOREKCYJNE !!!!!
Szok, obraza i niedowierzanie.
Baran wiedział lepiej i temat olał. Choć nie do końca, bo siłownie wybił sobie z głowy.
Baran się zestarzał i zrobił się nieco dojrzalszy lecz jakoś, bynajmniej nie oznacza to że zestarzał się jak wino. Znaczy na pewno wyszlachetniał, zaokrąglił się a i ostatnio nieco srebra się pojawiło, ale niestety wróciły wspomnienia wszelkich możliwych kontuzji. A to barana kolanko zaboli jak za bardzo je obciąży, a to placki zabolą jak za bardzo się stara a za mało myśli.
A co najgorsze, Baran sobie przypomni o wszystkim dosłownie chwilę PO tym jak coś zrobi źle.
I wtedy baranowi pozostaje grzecznie udać się w kącik i cichutko sobie powyć z bólu.
Najchętniej biedny baran by w tym momencie zwalił na kogoś winę, i oskarżył, że to wszystko nie jego wina i że jest biedny i należało by go po główce gładzić.
Ale baran jak to baran, uparty i charakterny więc niestety powiedzieć głośno musi, że sam sobie jest winien.
Tak więc teraz baran będzie zaciskał zęby, smarował się śmierdzącymi maściami i liczył, że tym razem może poboli ciut krócej niż ostatnio. Ok ewentualnie w celu sprawdzenia co to da, spróbuje się dowlec na jakieś rehabilitacje.
A wszystko to przez to, że jak ten baran zamiast mierzyć siły na zamiary, to chciałem za bardzo. Czy żałuję ? W tej konkretnej sytuacji, jedyne czego żałuję, to że właśnie wyłączyłem się z grupy osób które mogą pomóc w czymś dobrym.
A morał z tej ballady jest taki, że przez całe życie zbieramy coś, co kiedyś zaprocentuje. I o ile jest sporo rzeczy które zaprocentują in plus, to zaniedbanie zdrowia w którymś momencie również nam zaprocentuje. Tyle że raczej ciężko oczekiwać że się z tego ucieszymy.